Wchodząc do jednego z domów przy ul. Dworskiej w Korczynie, naszym oczom ukazuje się niesamowity widok, złożony z setek figur, gwiazd, miniatur budynków, światełek i wielu ozdób świątecznych, ożywionych poprzez różnego rodzaju mechanizmy i dekoracje świetlne. Każdy element bardzo starannie wykonany i ułożony w specjalnie dedykowanym dla siebie miejscu tej misternej układanki. To jedyna w swoim rodzaju szopka bożonarodzeniowa w Korczynie autorstwa nieżyjącego już Mariana Gajdy, której historia sięga ponad pięćdziesiąt lat wstecz.
Na zdjęciu powyżej: Marian Gajda
Zróżnicowane style wykonania poszczególnych elementów świadczą o tym, że wykonywane były one na przestrzeni wielu lat i pochodzą także z różnych miejsc.
Wanda Pelczar (siostra ŚP. Mariana Gajdy): Tak naprawdę w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku, tą szopkę zaczęła tworzyć jeszcze nasza mama – Maria Gajda. Z początku to była mała, skromna szopka w jednym z pokoi naszego domu. Dodawała niezwykłego uroku w okresie świątecznym. Przez kolejne lata była uzupełniana o poszczególne figury i sceny z Bożego Narodzenia..
Na zdjęciu powyżej: Wanda Pelczar
Jest tu zastosowanych wiele technik: od postaci wycinanych ze starych widokówek, po figurki specjalnie wykonywane czy zdobywane w różny sposób, m.in. przywiezione z Włoch.
Po śmierci mamy w roku 1986, szopką zaopiekował się brat Marian, który zaczął ją rozbudowywać o kolejne elementy, takie jak: figury czy miniatury budynków. Mamy tu także gwiazdy betlejemskie, które brat wykonywał i używał, chodząc po kolędzie. Widzimy, że wiele elementów szopki jest ruchomych i oświetlonych. Wymagało to stworzenia specjalnych mechanizmów, układów elektrycznych i specjalnych konstrukcji, nie mówiąc o stałej konserwacji każdej części. Z czasem zaczęło brakować miejsca i całość trzeba było przenieść do większych pomieszczeń.
Pani Wanda, umawiając się na spotkanie zaznaczyła, że musi być przy tym obecny zięć Sławomir. Pokazać szopkę w pomieszczeniu – to jedno. Jednak pokazać ją w pełnej okazałości, z uruchomionymi elementami ruchomymi i oświetleniem – tego dokonać może tylko osoba, która tym się zajmuje w naszej rodzinie – dodaje Wanda Pelczar.
Taką „złotą rączką” oraz zaszczytnym kustoszem dziedzictwa rodzinnej szopki betlejemskiej jest zięć Pani Wandy – Sławomir Zając:
Wujek Marian doglądał i dopieszczał tą szopkę przez cały rok – wspomina Pan Sławek. Na około miesiąc przed każdymi świętami Bożego Narodzenia poświęcał się jej całkowicie, angażując także całą rodzinę. W dzień wigilijny szopka musiała prezentować się w pełnej okazałości i najczęściej udawało się to dopiąć dosłownie w ostatniej chwili. Przez lata ta szopka nie była pokazywana publicznie. Widziały ją tylko pojedyncze osoby i oczywiście rodzina – kontynuuje Pan Sławek. Wujek Marian nie kwapił się do pokazywania jej publicznie. Był bardzo pobożnym człowiekiem. Tworzył i upiększał swoje dzieło dla Jezusa. Taką miał ideę i wszyscy ją szanowaliśmy.
Na zdjęciu powyżej: Sławomir Zając
Teraz, po siedmiu latach od śmierci Mariana Gajdy, rodzina stwierdziła, że warto pokazać to swoiste dzieło na zewnątrz. Wcześniej pojawił się nawet pomysł aby przenieść i zaprezentować szopkę w korczyńskim sanktuarium lub w innej świątyni. Taką chęć wyraził także proboszcz parafii w Korczynie podczas jednej z wizyt duszpasterskich. Jednak ze względu na jej złożoną konstrukcję i setki elementów jest to praktycznie niemożliwe.
Z tego powodu czujemy się wyróżnieni, że jako pierwsi możemy pokazać naszym czytelnikom szopkę przy ul. Dworskiej w Korczynie i przedstawić jej wieloletnią historię.
Wojciech Tomkiewicz